Komentarze: 3
Przyzwyczailiśmy się kojarzyć radioaktywność z apokaliptycznym wręcz zagrożeniem i wojna nuklearną. Niepotrzebnie. Ostatnio wybrałem się na wakacje do Czarnobyla:
radioaktywna glowa, za Autorem lekko promieniujący pojazd opancerzony bioracy udzial w likwidacji awarii
najslynniejszy, czwarty blok elektrowni, nad nim betonowy sarkofag
czysta strefa, przy wyjsciu z elektrowni
standardowa kontrola radiologiczna po wyjsciu z Zony, jesli dozymetr cos wykryje, zostaniesz tu troszke dluzej :)
Nowe bloki energetyczne- nr 5 i 6 w budowie, na pierwszym planie Autor z licznikiem Geigera
Pomnik strazakow i likwidatorow awarii w Czarnobylu
Nie trzeba chyba tlumaczyc
Prypec- miasto, ktore bylo
Spokojnie, wszystko w normie :)
Skwer pamieci ofiar awarii- jak widac myslenie utopijne ma nadal wielu zwolennikow
Skwer pamieci- nadal nieco przerazajace murale
Czarnobylska trawka
Powiem Wam, że poziom promieniowania wokół elektrowni jest całkiem przyzwoity (mały w sensie, wiem bo był mierzony przy mnie), niekiedy nawet (wedle słów ludzi posiadających liczniki Geigera), o połowę mniejszy niż przeciętny w Warszawie. Nie będę się tu zagłębiał i nudził Czytelnika wykładem na temat rodzajów promieniowania, ich przenikliwości i tak dalej., no chyba że ktoś chce :)
Generalnie podwyższony poziom radioaktywności został na sprzęcie, który był używany do likwidowania awarii i który został porzucony, jako bezużyteczny, w rejonie Czarnobyla. Ale tutaj też nie ma tragedii, bo trzeba byłoby dłuuugo koło takiej radioaktywnej metalowej części przebywać, żeby dostać „porządną” dawkę jonizującego promieniowania.
Zresztą według najnowszego raportu UNSCEAR (organizacji działającej przy ONZ i zajmującej się skutkami działania energii jądrowej) większość ziem wokół Czarnobyla spokojnie nadaje się do zamieszkania! Średni poziom promieniowania na tych terenach to 8 mSv (milisivertów) rocznie. W miejscach najsilniej skażonych- od 30 do 80 mSv. Przykładowo przeciętny Polak pochłania rocznie dawkę promieniowania równą 3,3 mSv, w Szwecji istnieje rejon, w którym ludzie przyjmują na klatę (ze skał, od naszej matki Ziemi) dawkę DZIESIĘCIOKROTNIE większą (30 mSv), a w jednym z indyjskich stanów prawie DWUDZIESTOKROTNIE wyższą. Zresztą w samym Zakopanem dawka promieniowania jest o wiele większa niż średnia w kraju ze względu na obecność gór. I co? I nic. Nie ma tu wzrostu zachorowań na nowotwory, białaczki i inne choroby związane z ekspozycją na promieniowanie. Ludzie w rejonach o podwyższonej radioaktywności żyją nawet przeciętnie dłużej niż średnia. Tak jak Japończycy, którzy otrzymali pewną (nie zabójczą) dawkę promieniowania podczas bombardowania Hiroszimy i Nagasaki. Zresztą jako bezpośrednią liczbę ofiar wybuchu w czarnobylskiej elektrowni uznaje się 30 osób. Nie ma racjonalnych, naukowych dowodów na spowodowanie przez awarię w Czarnobylu rzekomo tysięcy zachorowań na raka. Zresztą liczby mówią same za siebie. Dawka, jaką w ciągu CAŁEGO ŻYCIA, na CAŁE CIAŁO otrzymają Polacy na skutek czarnobylskiej awarii, to według obliczeń niecały jeden milisiwert, a dokładnie 0,9 mSv. Dla porównania palacz papierosów przez swój nałóg (dwie paczki wypalane dziennie) otrzymuje rocznie połowę tej dawki, to jest 0,47 mSv, a przeprowadzenie tomografii komputerowej głowy to jednorazowa dawka w wysokości 2,6 mSv, a zatem czarnobylska awaria w ciągu całego życia przeciętnego Polaka wywrze na niego taki wpływ jak jedna piąta promieniowania które jednorazowo otrzymuje podczas tomografii.
Jedynym skutkiem awarii w Czarnobylu było zwiększenie zachorowań dzieci z Ukrainy, Białorusi i Rosji na raka tarczycy (dokładnie odnotowano 1800 zachorowań). Ale tu znów trzeba rozważyć to, że po prostu po awarii intensywnie przeprowadzano badania dzieci właśnie pod względem raka tarczycy i gdyby nie awaria i masowa akcja medyczna, tych nowotworów prawdopodobnie długo by jeszcze nie wykryto.
Wspomniałem o tym, że ludzie, którzy dostali pewne dawki promieniowania mogą żyć nawet przeciętnie dłużej od „zwykłych” zjadaczy chleba. Przez pewien czas głowiono się, jak to wytłumaczyć, gdy przyszła teoria, która w logiczny sposób tłumaczy to zjawisko. Otóż prawdą jest, że promieniowanie jonizujące może poczynic pewne szkody w komórkach naszego ciała, ale prawdą również jest, że organizm nasz dysponuje bardzo wydajnymi mechanizmami samonaprawczymi, które usuwają uszkodzone komórki i przywracają stan równowagi. Promieniowanie radioaktywne niejako pobudza i trenuje ten system. Nieużywany, mechanizm ten jest mniej wydajny, tak jak mniej wydajny jest system immunologiczny człowieka, który całe życie chowany był w cieplarnianych warunkach. Tak samo jak zresztą współcześnie systemy immunologiczne ludzi w rozwiniętych cywilizacyjnie krajach wariują z powodu przesadnej higieny i sterylności, a więc i braku naturalnych wrogów, co objawia się potem najdziwniejszymi alergiami, astmą itd. Itp. Sam zresztą ze swoja astmą jestem ofiarą współczesnego rozwoju cywilizacyjnego. Mechanizm zresztą jest ten sam, jaki w poprzednich notkach przedstawiłem a propos degeneracji ludzi i całych cywilizacji. Wszystko- człowiek, plemię, mrówka i pojedyncza komórka ciała, podlega bardzo podobnym mechanizmom. A zatem naprawdę nie bójmy się radioaktywności, bo jest to doprawdy wspaniały wynalazek, energia, która pozyskiwana jest w sposób najczystszy z możliwych (do przeciwników energii atomowej- pewnie nie zdajecie sobie sprawy ile wrednych węglowych izotopów wylatuje z komina przy procesie spalania węgla). W świetle najnowszych odkryć energia atomowa zwiększyła jeszcze swoją przewagę. Okazało się bowiem, że zużyte paliwo jądrowe można w reaktorze użyć… jeszcze raz! Czuje się ekologiem, strasznie denerwuje mnie wszelka dewastacja przyrody, dlatego energie atomową i budowę elektrowni atomowej w Polsce z całego serca popieram! Niestety jak powszechnie wiadomo budowę polskiej elektrowni atomowej w Żarnowcu zarzucono pozostawiając jedynie smutne, wystające pośród pól na wpół zrujnowane już budyneczki. Też tam byłem, ale zdjęcia z tej wyprawy pokażę już innym razem. Znów rozpisałem się ponad miarę :)
A kto chciałby głębiej wgryźć się w temat, temu polecam ten oto artykuł, z którego podczas pisania mojej notki pozwoliłem sobie skorzystać:
http://eduseek.interklasa.pl/artykuly/artykul/ida/2249/
Zresztą po komentarzach do niego widać jak ciężko z racjonalnymi, logicznymi argumentami trafić do ludzi, którzy, karmieni przez lata propagandą „i tak wiedza swoje”. Dlatego też jestem przeciwko demokracji jako takiej, a już na pewno przeciwko powszechnemu prawu wyborczemu, ale to już temat na osobna notkę.