Komentarze: 1
Kurna, w takim momencie....
Jest pol do dwunastej w nocy, siedze w domu i w zasadzie nie wiem co zrobic. W ogole NIE POWINNO MNIE TU BYC!!! Od tego zacznijmy. Moja dusza, cialo, wszystko, rwie sie do Tbilisi, albo lepiej- do Gori. W zasadzie byloby to mozliwe, kolezanka odwolala swoja wycieczke, mozna byloby przejac jej bilet. No na przelot chociazby... Ech... A ja w takiej chwili zgubilem paszport. Gowno. Dupa. Co za fatalna rzecz. Nawet od poniedzialku nie postaralem sie, zeby wyrobic nowy, bo wlasciwie i po co. I tak nie wyrobia mi ekspresowo (chociaz..... moze...). Wize do Gruzji w zasadzie dostalbym w ten wyjatkowy czas od reki.
A nawet jak loty odwolane to dostac sie jakos do Stambulu, nie jest to duzy problem, a potem juz prosto do Gruzji.
Tyle ze dwudziestego musze byc tu, na miejscu. Banal. Pieniadze.
Musze byc tu dwudziestego, aby miec srodki do zycia, zwlaszcza w obliczu tego co dzieje sie ostatnio w robocie. Czort wie jak bedzie.
Ale takie to nudne...
Zacznijmy od tego, ze pracujac jest sie najemnym niewolnikiem do zrobienia konkretnej roboty. Czesto podlega sie zwyklym palantom i czlowiek zastanawia sie, jak taki idiota doszedl na takie stanowisko.
Ale nawet, gdyby.
Nawet gdybym pracowal na wlasny rachunek, to co???
Siedziec, robic bzdurne materialy fimowe, wyslugiwac sie wielkim korporacjom... i co??? Moim osiagnieciem zyciowym mialaby byc reklama jakiejs pierdolowatej, niepotrzebnej nikomu rzeczy? Jakas idiotyczna kampania marketingowa jakiegos nowego chujostwa???? Nowa strona internetowa??? Jakies banalne uslugi???
Choc nawet w takiej chwili probuje doszukac sie jakiejs adrenaliny w tym wszystkim. Gdy ostatnio wkrecalem przy ukrytej kamerze, to normalnie jak James Bond sie czulem. Mala, dyskretna sluchaweczka w uchu, zeby sluchac uwagi rezysera, pewna doza tajemniczosci... gra pozorow.....
Ale tak w ogole to wszystko jest tak kurewsko mialkie... nie mam slow.
Czlowiek sobie postoi, pokrzyczy pod ambasada... A nawet nie bylo kontrmanifestacji, zeby sie z nimi lac o idealy. Jeden jedyny prowokator, bardzo szybko zdjety i walniety o chodnik.
Do dupy takie zycie. To zadne zycie. Zero osiagniec, mieszczanstwo, opel, wczasy w egipcie, tunezji, chorwacji i to tylko jak Wszechmocny Szef sie zgodzi, dziecko i banalna blondynka u boku. Albo brunetka. w sumie wszystko jedno. No dobra, nie wszystko jedno. Wiadomo, ze czarnowlose i niebieskookie maja bonus na wejsciu. Takie drobne zboczenie z czasow dziecinstwa jeszcze.
Czasem probuje to wszystko ubarwic- a to zagle na pelnym morzu, a to wspinaczka w trudnych warunkach...A to jakies totalnie zboczone akcje
No ale umrzec na zaglach albo we wspinaczce... znow niedobrze. Umrzec podczas totalnie popieprzonych akcjach seksualnych to jeszcze gorzej. Juz nie mowiac o zlapaniu HIVa czy cos. To juz wolalbym zrobic pozorowany wypadek, zeby to zatrzec. Malo to bohaterskie. Umrzec na wojnie, tak. To sie godzi.
W 2004tym, na Ukrainie, taaak....
Czlowiek wtedy czul sie ZAJEBISCIE.
Tysiace ludzi, zamieszanie, walki uliczne na obrzezach, patrole antyprowokacyjne. Bieganie z chlopakami z paramilitarnych organizacji w poszukiwaniu moskali. I wiem, kurna wiem, ze mialbym to TERAZ!!!!
Przynajmniej jakies bombardowanie albo atak rakietowy. Moze nie ze zbyt bliska, ale na tyle bliska, zeby sie potem przy wodce w towarzystwie pochwalic, ze "bylem i na wlasne oczy zobaczylem".
Nie, zolnierzem byc chyba bym nie potrafil. Ta sama historia co poprzednio. Byc pod komenda jakiegos palanta (wyjatkowego) i wykonywac rozkazy. Mam gdzies cos takiego.
Co innego Wolna Republika Hulajpole Nestora Machno, albo mongolskie hordy Sternberga. Ech....
Ktos moze powiedziec, ze taka adrenalinke mozna miec podczas pseudokibicowskich akcji itp. No ale przeciez tego typu rzeczy nie maja najmniejszego sensu. Podzialy na kibicow tej czy innej druzyny tak naprawde sa sztuczne. Czulbym sie, ze marnuje energie na cos zupelnie bezsensownego. A to grzech, gdy tyle rzeczy jest jeszcze... no wlasnie. Co jest jeszcze do zdobycia, o co trzeba teraz walczyc, na jaka szklana gore sie wspiac??? Co? Zalozyc interes, zdobyc miliony??? I byc kolejnym pieprzonym grubasem z milionem na koncie? To dobre dla cierpliwych. Gdzies mam taka droge zycia.
Palant, kurwa, idiota, zeby w takim momencie zgubic paszport. Rozprzezenie w pracy, nic nie gramy, moglbym z palcem w dupie jechac do tego Tbilisi, zawsze bym sie jakos wytlumaczyl. Podniesc na duchu ludzi z Gruzji, pozgrywac bohatera... A moze bym sie wkrecil do jakiejs ekipy reporterskiej i zaczal wlasnie uz tylk ona takie konkretne akcje jezdzic... A tu nic, kicha, jeden jebany papierek...
Jaki ten swiat pojebany, co za pieprzona biurokracja. W tym "niecywilizowanym" XVIII czy XIX wieku nie bylo tego problemu. Wsiadales, jechales i tyle. Zadnych paszportow i innych pierdol.
Kurwa, kurwa, kurwa, kurwaaaaaa
Myslalem, ze mi sie lepiej zrobi, jak to napisze.
A chuj tam...